Czytasz- komentujesz- motywujesz!
Podoba się? Poleć znajomemu! :)
~*~
Ariana's POV
Po powrocie do domu nic nie było takie same. Wszystko wydawało się być takie zimne, przytłaczające. Cztery ściany, które do niedawna nazywałam domem są teraz tak odległe od definicji tego słowa. Dom kojarzy nam się z ciepłem, radością, szczęściem, rodziną... A będąc tu nie czułam żadnej z tych rzeczy. Już nawet zbliżenia z Ricky'm nie były takie same. Nie czułam tych motylków podniecenia jak wcześniej. Gdy mnie całował, zabrakło tych iskierek radości. Wszystko odbywało się schematycznie, bez większych emocji. Zupełnie przeciwnie niż podczas zwykłego przytulania z Justinem.
Wiedziałam, że tak będzie. Że jak tylko zobaczę się z nim to te wszystkie wspomnienia wrócą. Mówią, że pierwsza miłość nigdy nie wygasa. I teraz jestem tego dowodem.
Będąc z powrotem w jego ramionach, czułam wszystko co dotychczas czułam do Rickiego, nawet ze zdwojoną siłą. Czułam się jak mała dziewczynka w ramionach swojego tatusia, jak księżniczka w objęciach swojego księcia. Zaburzył moją dotychczasową harmonię, namieszał w głowie poprzez jedno dotknięcie, pojawienie się w najmniej spodziewanym momencie. Czy warto zaprzątać sobie tym teraz głowę? Czy warto po raz drugi wejść do tej samej rzeki? Czy warto zaprzestać dobrze rozwijający się związek na rzecz dawnej, niewyleczonej miłości?
***
Justin's POV
Budzę się z dziwnym uczuciem pustki w sercu, które towarzyszy mi od wczorajszego wieczoru, gdy powiedziała do mnie "Żegnaj Justin" i po raz kolejny zniknęła z mojego życia. Nie potrafię opisać słowami jak dobrze czułem się w jej ramionach. Chciałbym, aby tamta chwila trwała wiecznie, aby nigdy nie musiała mnie puścić. Niestety, wiem, że to niemożliwe, ponieważ ona ma już nowego chłopaka, a ja jestem "starym rozdziałem w jej życiu" jak sama to ujęła.
Wzdycham cicho pod nosem na tą dołującą myśl, odkrywając swoje niemal nagie ciało z rozgrzanej kołdry. Obawiałem się szoku termicznego z powodu zmiany temperatury, lecz takowy nie nastał. No tak, w końcu to Kalifornia, tutaj zawsze jest gorąco. Stawiam bose stopy na panelach tuż przy łóżku, rozciągając mocno swoje ramiona, ziewając przy tym głośno. Wstaję na równe nogi, jednocześnie drapiąc się w mostek. Powolnymi krokami kieruję się w stronę dużej, trzydrzwiowej szafy z lustrem na środkowych drzwiach. Sprawdzam swoje odbicie lustrzane, wyłącznie poprawiając palcami włosy, które przypominają ptasie gniazdo. Otwieram drzwi z prawej strony, gdzie znajdują się ubrania typowo po domu, wybierając wyłącznie koszykarskie spodenki firmy Nike. Nasuwam je na pośladki, delikatnie zamykając drzwi.
Opuszczam swoją sypialnię, kierując się w stronę skąd dochodzi przyjemny zapach smażonego boczku. Jak przypuszczałem, trafiam wprost do kuchni, gdzie przy patelni urzęduje już Andrew, co chwilę obracając plastry boczku z jednej strony na drugą.
-Dzień dobry-witam się z nim uprzejmie, podchodząc do lodówki, z której wyjmuję karton z sokiem jabłkowym.
-Siema stary, trochę pospałeś-stwierdza ze śmiechem Andrew, przez co momentalnie mój wzrok pada na pobliski zegar, który wskazuje godzinę 11:49. No nieźle, chyba mój rekord.
-Ta, dobrze mi się spało-tłumaczę zawstydzony, kończąc pić sok prosto z kartonu. No co, była końcówka!
-Wczoraj na trochę zniknęliście z Arianą...-zauważa, na co z trudem przełykam nadmiar śliny.-Coś udało Wam się ustalić?
-Tak, można tak powiedzieć-mamroczę, na sam koniec cicho odchrząkując.
-Po śniadaniu chciałbym, żebyś pomógł mi wybrać najlepsze zdjęcia z wczorajszej sesji, co Ty na to?-pyta, wyłączając palnik, na którym smażył się boczek.
Niechętnie potakuję na jego słowa, zajmując miejsce przy stole. Nie potrafię mu odmówić, nie gdy zrobił dla mnie tak dużo. Coś czuję, że to będą długie godziny...
***
-A Ty nadal nad tym siedzisz?-pyta z cichym wzdychnięciem Andrew, który wraca do salonu z dwoma puszkami piwa, z czego jedną podaje mi.
Przytakuję na jego pytanie, przełączając zdjęcie na następne. Biorę duży łyk gorzkiego piwa, delikatnie wykrzywiając wargi, po przełknięciu napoju wzdychając pod nosem. Patrzę ze smutkiem w oczy mojej małej, niegrzecznej księżniczki, która śmiesznie je przymyka, trzymając między zębami palca wskazującego. Wygląda tak seksownie, pewnie siebie, że niemal zapominam o tym jak jeszcze jakiś czas temu głodziła się i nie lubiła swojego ciała.
-Dostałem zaproszenie od managerki jednej gwiazdy na przyjęcie z okazji ukończenia pracy nad albumem na dzisiejszy wieczór. Mogę zabrać osobę towarzyszącą, co Ty na to?-proponuje, unosząc pytająco brwi.
-Nie będzie dziwnie jak przyjdziesz z chłopakiem?-pytam kpiąco, na co ten przewraca oczami, choć kąciki jego warg unoszą się w górę.
-Nie będzie debilu, idziesz czy nie?-dopytuje, zapewne irytując się moimi ciągłymi ucieczkami od odpowiedzi.
Zastanawiam się chwilę nad właściwą odpowiedzią. Wymieniam w swojej głowie plusy i minusy takiej imprezy. Plusy: darmowy alkohol, darmowe jedzenie, pewność, że będzie to impreza "na poziomie" i gorące laski. Minusy: dużo nieznajomych twarzy i mężczyźni gorących lasek. Tak, odpowiedź jest jednoznaczna.
-Mogę iść, czemu nie-odpowiadam niby neutralnie, lecz w środku cząstka mnie ma nadzieję, że może na tej imprezie będzie Ariana, co da mi kolejną szansę na wprowadzenie swojego planu w życie...
***
Ubrany w odświętne, markowe ubrania, które pożyczył mi na dzisiejszy wieczór Andrew, wchodzę zaraz za jego plecami do wnętrza ekskluzywnego klubu, gdzie już na wejściu częstują nas lampkami szampana. Po drodze dowiedziałem się, iż będzie to impreza panny Gomez, do której w sumie nic nie mam, lecz nigdy nie przepadałem za jej osobą. Ale jeżeli ma być tu darmowe jedzenie i picie to mogę jakoś to przetrwać, prawda?
Andrew szuka wzrokiem organizatorki imprezy, podczas gdy ja wyłapuję wzrokiem znajome twarze. Jest tu wielu celebrytów, o których spotkaniu nawet nie marzyłem, lecz tej najważniejszej dla mnie nigdzie nie mogę odnaleźć. Spokojnie Justin, to dopiero początek imprezy...
-Andrew! Dziękuję za przyjście!-nagle znikąd przed nami wyrasta osoba organizatorki z szerokim, szczerym uśmiechem, na którego widok moje kolana stają się bardziej miękkie.
-To dla mnie przyjemność!-odpowiada radośnie mój towarzysz, ściskając delikatnie brunetkę na powitanie.-Selena, poznaj Justina, to mój dobry przyjaciel oraz osobisty agent-przedstawia mnie, na co brunetka przenosi swój wzrok na moją osobę, a w jej oku pojawia się dziwny błysk, a uśmiech znacznie się poszerza.
-Justin, miło mi Cię poznać-mówi słodkim tonem głosu, ściskając moją dłoń w swojej, ani na sekundę nie spuszczając wzroku z moich oczu.
-Tak, mi Ciebie również-skrępowany wysuwam dłoń z jej uścisku, w geście stresu przegryzając dolną wargę, co może wyglądać dla nich dwuznacznie, lecz dla mnie nie ma głębszego znaczenia.
Ariana, gdzie jesteś, gdy Cię potrzebuję?
***
Ariana's POV
Przeczesuję po raz kolejny włosy mojego obecnego chłopaka, który po upojnym wieczorze usnął na mojej nagiej piersi, pozostawiając mnie kolejny raz samą z nieustannymi myślami o Justinie. Co robi w danym momencie, czy o mnie myśli tak samo jak ja o nim, czy wspomina tak jak robię to ja... Nie masz się co łódzić idiotko, zraniłaś go, pozostawiłaś samego na pastwę losu, a on jeszcze ma Cię rozpamiętywać? Chyba po raz pierwszy zgodzę się ze swoją podświadomością- dla Justina jestem już nikim.
Lecz gdyby tak było, chciałby dobrowolnie ze mną rozmawiać? Spotkać się? Wątpię, aby stał się on asystentem Andrew'a, gdyby nie to, że to akurat ja miałam mieć z nim sesję. Jestem przekonana, że Andrew powiedział mu o tym i wspólnie wpadli na ten jakże genialny pomysł. Moje pytanie brzmi- tylko dlaczego? Dlaczego uknuli taki plan? Kto był jego pomysłodawcą? Jaki miał być jego cel? Rozbudzenie poczucia winy? Rozbudzenie nadal niewygaszonych emocji wobec blondyna? Jeżeli tak, to im gratuluję. Wszystko poszło po ich myśli. Tylko dlaczego nigdy nie może pójść po mojej?
Delikatne wibracje wydostające się z mojego telefonu, który odłożony jest na etażerce tuż obok mojego i Rickiego łóżka, powodują, iż młody mężczyzna spoczywający na mojej piersi wykonuje gwałtowny ruch oraz mamrocze coś pod nosem. Patrzę na niego z obawą, iż wybudził się ze snu, lecz ten nadal miarowo oddycha na mój dekolt. Cicho wzdycham z ulgą, powoli sięgając po urządzenie. Czeka tam na mnie jedna nieodebrana wiadomość od nieznanego mi numeru.
Od: Nieznany
"Ariana mozedz mnie odebrav z imorezy? Juston"
Z trudem udaje mi się odszyfrować wiadomość napisaną przez zapewne pijanego Biebera, lecz gdy w końcu mi się to udaje, szybko podejmuję decyzję dotyczącą jego prośby. Najbardziej delikatnie jak potrafię unoszę głowę swojego mężczyzny, wyswobadzając się spod jego ciała. Naga opuszczam łóżko, na palcach przedostając się do pobliskiej garderoby w celu dobrania jakiegokolwiek stroju na tę okazję, jeżeli mogę to tak ująć. Mój wybór pada na pierwszą lepszą bieliznę, luźne jeansy z dziurami na udach oraz przetarciami i szarą, luźną bluzę naciąganą przez głowę. Szybko ubieram się w takowy zestaw, dobierając do niego białe, zwykłe trampki. Czeszę włosy w pół kucyka, na nos nasuwam okulary muchy od Coco Chanel i dopiero wtedy jestem w pełni gotowa do wyjścia.
W drodze do garażu wysyłam SMS'a na numer, z którego przyszła wiadomość od Justina gdzie tak dokładnie jest. Odpisuje mi akurat, gdy zajmuję miejsce kierowcy w czarnym, matowym Range Roverze. Wpisuję nazwę lokalu w GPS, który odnajduje najszybszą drogę do tego miejsca. Wsuwam kluczyki do stacyjki, odpalając silnik samochodu.
Justinie, nadchodzę z odsieczą...
***
Przejeżdżam na wskazane przez ciemnego blondyna miejsce po czterdziestu pięciu minutach jazdy. Niestety pod budynkiem stoi już grupka paparazzi, którzy czyhają już na nowe "kąski", czyli niestety takie osoby jak ja. Przeklinając pod nosem, parkuję samochód tuż przy krawężniku obok klubu, gasząc silnik. Poprawiam swoją fryzurę oraz okulary na nosie, zanim nie opuszczam pojazdu z obniżonym podbródkiem. Paparazzi od razu zaczynają wykonywać swoją robotę, na szczęście nie krzycząc jak to mają w zwyczaju.
Dochodzę do wnętrza budynku w świetle lamp błyskowych, chroniąc się za masywnymi drzwiami. Niestety, dalsze ruchy nie są możliwe przez dwóch, masywnych ochroniarzy, którzy patrzą na mnie od góry z powagą wymalowaną na ich kamiennych twarzach.
-A panienka do kogo?-pyta jeden z nich, dokładnie skanując moje ciało od czubka głowy do czubków butów swoim palącym spojrzeniem.
-Przyszłam po mojego kolegę, Justina Biebera-odpowiadam mu z pewnością siebie, prostując się niczym struna w gitarze, aby nie ukazać ani grama stresu przed nimi.
Mężczyźni wymieniają się jednoznacznym spojrzeniem, świadczącym o tym, iż nie ufają mi. Wzdycham pod nosem, zdejmując z nosa okulary, na co od razu przybierają odmienny wyraz twarzy.
-Panienka Grande, przepraszamy za naszą nieufność, wiele psychofanek już próbowało się tu wkraść!-tłumaczą się, na co unoszę kąciki warg ku górze w pewnym siebie uśmiechu.
-Możecie znaleźć tego chłopaka i przyprowadzić go do mnie?-proszę ich, na co jeden od razu rusza w głąb imprezy w poszukiwaniu tego drobnego pijaka.
Rozpoczynam rozmowę z drugim ochroniarzem, który informuje mnie, iż jest to impreza prywatna Seleny Gomez, która zorganizowała ją z powodu ukończenia nowego albumu. Zdziwiłam się, ponieważ Justin nigdy nie pałał do niej sympatią, a tu nagle przychodzi na jej imprezę, aby mogli świętować ukończenie jej albumu. Zapewne była to sprawka Andrew, skąd w końcu Justin mógł znać światową gwiazdę dzień czy dwa po przeprowadzce do Kalifornii.
-Ariana!-jego pijacki krzyk sprawia, iż wybudzam się ze snu na jawie, patrząc w jego kierunku. Ledwo utrzymuje się na samo uginających się pod nim nogami, a w chodzeniu pomaga mu ochroniarz.
-Proszę na niego uważać, jest lekko agresywny-ostrzega mężczyzna o rozbudowanej posturze, na co Justin od razu spogląda na niego ze złowrogim wyrazem twarzy.
-Zamknij się wielki kutafonie albo dam Ci w ten tłusty polik-warczy niczym pięcioletni chłopczyk, który jest obrażony na swoją mamę, która nie chce kupić mu kolejnego samochodzika do kolekcji.
-Dam sobie z nim radę-cicho wzdycham, podchodząc do nich, aby przejąć ramię Justina na swój bark. Kolana samoistnie uginają się, gdy ledwo trzymający się na nogach, młody mężczyzna składa na moich barkach większość swojego ciężaru.
Dziękuję ochroniarzom za pomoc, nasuwając na nos Justina swoje okulary, aby chronić go choć odrobinę przed blaskiem fleszy na zewnątrz. Nie musi mieć w końcu zniszczonego życia po jednej z imprez. Gdy tylko otwieram drzwi od klubu, flesze zaczynają atakować nas z każdej strony, a paparazzi znacznie ożywają, zaczynając wołać pytania o to kim jest Justin, kim on dla mnie jest i czy to mój kochanek. Oczywiście nie odpowiadam na żadne z tych pytań, starając się przyspieszyć kroku w stronę samochodu, lecz plączące się ze sobą nogi Biebera nie ułatwiają wcale tego zadania.
Pomagam mu usiąść na tylnych fotelach w moim samochodzie, lecz on niemal od razu pokłada się na całej jej długości, na co wzdycham ze zmęczenia, zostawiając go już w takowej pozycji. Zamykam z cichym trzaskiem drzwi, podchodząc jak najszybciej do drzwi od strony kierowcy. Pytania lecą z każdej strony, podobnie jak błyski fleszy, lecz staram się ignorować obydwie te rzeczy, co wychodzi mi zaskakująco dobrze. Zajmuję pośpiesznie miejsce za kierownicą, wzdychając pod nosem z ulgą, iż w końcu znajduję się w bezpiecznym miejscu, oddzielona od nich.
Odwracam twarz w stronę swojego pijanego, byłego chłopaka, zastając go z zamkniętymi oczami oraz lekko rozchylonymi wargami, przez które wypuszcza równomierne oddechy. Chwilę przypatruję się jego zaskakująco zmienionej twarzy pomimo krótkiego okresu czasu jaki go nie widziałam. Na pewno chudszej, z zapadniętymi policzkami oraz lekkimi sińcami pod oczami. Zamykam szczelnie oczy, nie chcąc na to patrzeć.
-I co ja mam z Tobą zrobić?-pytam szeptem, wzdychając pod koniec wypowiedzi...
~*~
Dziękuję za ponad 1K wyświetleń mniej niż w miesiąc! :)
10 komentarzy- następny rozdział! Wierzę, że dacie radę! :D
Czytasz- komentujesz- motywujesz!
Podoba się? Poleć znajomemu! ;)
Świetny rozdział. Jestem ciekawa co Ari zrobi z Jay'em . Czekam na next. All love 💜
OdpowiedzUsuńCzekam na next
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny !!!!
OdpowiedzUsuńJuz sie nie moge doczekac nastepnego rozdzialu
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie ever !
OdpowiedzUsuńCiekawe co sie stanie :o <3
OdpowiedzUsuńhttp://people-change-jb.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńStaję znów w tym samym miejscu. Słyszę znów tą samą głośną muzykę, która znów dudni w moim ciele. Znów oddycham głęboko przez lekko otwarte usta. Znów robię to, co zwykle robię.
Tym razem… tylko dla niego.
Zapraszam do siebie i przepraszam za spam :)
http://powiekiwiekow.blogspot.com
OdpowiedzUsuńUsłyszałam bicie mojego serca, słyszałam bicie wszystkich serc wokół mnie...
Ludzie przechodzą test do nieba.
Taki sprawdzian na Ziemi,żeby zobaczyć czy zasługują na raj..
Zapraszam :)